środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 1

Witajcie! Wiem, że rozdział miał pojawić się wczoraj. Przepraszam z opóźnienie, jednak dość późno skończyłam wigilię, a i tak siedziałam do 2 nad ranem i przepisywałam rozdział.
Na razie pierwsze 2 rozdziały zostaną opublikowane tutaj, potem także na osobnym blogu, do którego adres podam przy następnym wpisie.
Tak więc czytajcie, komentujcie, a ja mam nadzieję, że się spodoba :)


Rozdział 1. Spotkanie

- Iwasaki Takashi! Chodź tu do mnie na chwilę…
Mężczyzna posłusznie odwrócił się w stronę, z której dobiegał głos. Nie zdziwił się ujrzawszy swojego szefa, tylko on zawsze miał mu coś do zarzucenia.
- Tak panie Star?
Zapytał z wyraźną irytacja w głosie. W końcu c z tego, że Iwasaki był wieloletnim partnerem jego córki, prawdopodobnie  jego przyszłym zięciem. Richardowi Starowi nie przeszkadzało to w pastwieniu się nad nim. Nawet w prywatnych okolicznościach torba się było do niego zwracać na per pan.
- Do mojego gabinetu. Już.
I ten głos, który nie cierpiał sprzeciwu . Na same jego brzmienie biedny Takashi dostawał dreszczy, jednak posłusznie ruszył kierunku ,,jamy,, szefa.
Będąc stałym bywalcem w biurze Richarda Stara, zdążył się już przyzwyczaić do ogromu zdjęć na ścianach. Zdjęć między innymi Claudii, jego ukochanej córeczki. Gdzie nie spojrzeć Claudia na rowerze, z wybitym zębem, na basenie, czy odbierająca dyplom… Mimo znacznego nadmiaru tego wszystkiego, było widać, że Star jest bardzo sentymentalnym człowiekiem, który na pierwszym miejscu stawia rodzinę. Takashi uważał to za jedną z jego niewielu dobrych cech.
Mężczyzna staną przed drewnianym zdobionym biurkiem z którego zerkały nań kolejne tony zdjęć.
- Więc… po co mnie pan tu wezwał?
Zaczął niepewnie. Wolał podejść do sprawy ostrożnie, a nuż znowu trafi mu się jakaś ciekawa robota,
- Cóż, na pewno nie z byle powodu. Zresztą pewnie wiesz, że na popołudniową herbatkę to bym cię raczej nie zapraszał.
- Tak coś właśnie podejrzewałem…
- Cicho chłopcze. Skoro tu już jesteś, to postawię kawę na ławę.
Mina Takashiego znacznie zrzedła. Czyżby Star znowu zamierzał mu prawić o swojej dezaprobacie dla jego związku z Caludią?
- Mimo, że cie nie lubię, Iwasaki, to lepszego menagera w naszej agencji nie ma. Jak zapewne wiesz, w tym roku odbywa się konkurs Big Master, a mi zależy na tym, by nasza agencja zyskała rozgłos.
- Co pan sugeruje?
- Sugeruję, a może raczej nakazuję, żebyś wypromował tegorocznego zwycięzcę tytułu Big Master.
*
Takashi nienawidził spotkań biznesowych. Tak więc jak tylko szef nakazał mu towarzyszyć sobie przy jednym z nich, miał ochotę po prostu uciec. Jednak jego szef był przebiegły. Wiedział, że Takashi pała czystą nienawiścią do biznesowych spędów, z radością obserwował więc minę menagera.
- Panie Star, jako jeden z pańskich głównych sponsorów, chcę przedyskutować z panem sprawy dotyczące tegorocznej reklamy i budżetu,
- Jestem pewien, że nie odmówicie nam poparcia także tego roku.
Zadeklarował Star z wyniosłą miną, co zbiło trochę z tropu przedstawiciela firmy ,,Chiba Corporation’’, zajmującej się eksportem żywności. Kiedy wreszcie odzyskał mowę, zdobył się nawet na drwiący uśmiech.
- Nie jestem tego taki pewny. Pańska firma przynosi więcej strat, niż zysków.
- Co za zuchwalstwo!- Powiedział Star.- To przecież nasza agencja wypromowała Jack’a Firick’a!To właśnie mu odkryliśmy ,, The Incest!’’
- To były chwilowe sukcesy, panie Star, zastanawiamy się więc, czy nadal udzielać panu poparcia.
Mina podstarzałego mężczyzny, jakim był Star, zbladła nieznacznie. Nie mógł sobie pozwolić na stratę jednego z głównych sponsorów. Cała nadzieja w tym, że ,, Chiba Corporation’’ zaakceptuje jego plany co do tytułu Big  Master.
- Musicie nam udzielić poparcia.  Bo to właśnie w tym roku agencja ,,Star’’ wypromuje laureata Big Master!
W oczach rozmówcy zaskrzyły się iskry zainteresowania.
- Wie pan na co się porywa składając takie obietnice?
- Wiem doskonale. Mój najlepszy menager osobiście się tym zajmie. Mam do niego pełne zaufanie. To zdolny, ambitny, młody człowiek.
Na tyle przyjaznych epitetów Takashi odkaszlną cichutko. Jego wredny szef doskonale potrafił wykorzystywać to, co miał pod ręką.
Star był zadowolony. Wiedział, że człowiek ,, Chiba Corporation’’ połknął haczyk. Odetchnął lekko, nie starci kolejnego sponsora.
Przez resztę spotkania Takashi udawał, że nie przysypia. Rozmowy dotyczyły bowiem głównie umowy reklamowej, która jakoś szczególnie go nie interesowała. Ożył dopiero wtedy, kiedy nastąpiły wzajemne podziękowania i tradycyjne wymiany ukłonów.
- Iwasaki, możesz iść do domu i zając się sprawą konkursu- odezwał się szef.- Liczę na to, że szybko przedstawisz mi jakiś genialny pomysł.
Jego kochany szef jak zwykle tylko wymagał. Skrzywił się po czym wymamrotał słowa pożegnania. Mężczyzna ruszył przez ogrodową ścieżkę, prowadzącą do jednej z bocznych bram wielkiej rezydencji właściciela ,,Chiba Corporation’’. Rozległa budowla w tradycyjnym, japońskim stylu stwarzała ogromne wrażenie. Niewiele już takich zostało, zwłaszcza w bogatszych dzielnicach Nowego Tokio.
Takashi szedł przez lasek, wpatrując się w barierę odgradzającą Nowe Tokio od reszty Japonii. Westchną przypominając sobie czasy otwartych bram, kiedy to jako mały dzieciak biegał poza granicami miasta. Ah, jaki to były czasy!
Kiedy mężczyzna ujrzał bramę zatrzymał się. To było nagłe, niczym przebłysk w jego podświadomości. Muzyka, słyszał delikatne nuty lekkiej melodii. Odwrócił się w kierunku, z którego dobiegały dźwięki pianina, jednak zobaczył tylko gęste krzaki. Zawahał się chwilę, po czym ruszył w dalszą drogę ku bramie. Po chwili znowu się jednak zatrzymał, kiedy do melodii dołączył głęboki, porywający głos.
Gdzie jest twój dom, mój mały skowronku?
Gdzie gniazdo masz uwite?
Zabierz mnie tam, polecę tobą…
Żaden z nas nie będzie już sam…
Takashiego ubodła prostota tej piosenki, jakby wymyślonego przez jakieś rozmarzone dziecko. Jednak ton głosu wykonawcy, taki smutny i przejmujący, nie pozwalał nie brać go poważnie.
Zdecydowanie ruszył w kierunku dźwięku. Przedzierał się przez krzaki, dopóki nie natrafił na budynek. Odizolowana część rezydencji, prawdopodobnie pełniąca teraz rolę szopy. Mężczyźnie przeszły ciarki po plecach, scena jak z horroru. ,,Młody, przystojny mężczyzna zostaje zwabiony w las przez tajemniczy, eteryczny głos. Natrafi na opuszczoną posiadłość, na dodatek sam do niej wchodzi, nie spodziewając się tego, co go czeka’’ Pomyślał. Nie wiedział przy tym, jak bliski był prawdy.
Znalazł wejście do środka. Półmrok panujący w pomieszczeniu współgrał z tonami kurzy, skutecznie utrudniając widoczność. Takashi nie odzywał się, nie chcąc przerywać melodii. Skupiwszy wzrok dostrzegł postać w koncie. Jej smukła sylwetka okryta była pasmami długich, prostych włosów. Podszedł bliżej, by móc spojrzeć w twarz tej niezwykłej osobie.
- Wspaniały koncert.
Powiedział. Postać podskoczyła, szybko chowając się za starym, zabytkowym pianinem.
- Co pan tu robi?!
- Przyszedłem tu za dźwiękami tej cudownej symfonii.
Odpowiedział menager głosem pełnym melancholii.
- To niech pan sobie pójdzie!
Takashi niezrażony nieuprzejmością rozmówcy uśmiechną się. Osoba ta przypominała mu bowiem przestraszone zwierzątko. Właściwie, to zaczął mu świtać w głowie pewien pomysł.
- Nie pójdę, wręcz przeciwnie, zamierzam ci złożyć propozycję. Zostaniesz wokalistą ubiegającym się o tytuł Big Master.
To było takie nagłe. Nawet Takashi zdziwił się pewnością swego głosu. Poczuł jednak, że ten właśnie chłopak może to zrobić. Może wygrać Big Master.
- Pan zwariował?!
Ja nawet pana nie znam! Skąd się tu pan w ogóle wziął?!
Dobiegł głos zza pianina.
- Jestem Iwasaki Takashi. Menager z agencji,, Star’’, którą sponsoruje właściciel tego przybytku. Mam za zadanie wypromować tegorocznego laureata nagrody Big Master.
Zapadła cisza. Jednak po chwili zza pianina znowu dobiegł głos.
- Nie.
- Dlaczego nie?
- Bo się nie nadaję.
- Jak to nie? Masz talent! Możesz podbić świat show biznesu!
Przekonywał Takashi. Chciał, bo to właśnie ta osoba została jego wokalistką.
- Problemem nie jest mój talent, tylko wygląd…
Standardowy problem nastolatek. Wygląd.
- Nie możesz być aż taki brzydki! Poza tym liczy się talent! Wyłaź zza tego mebla, to cię fachowym okiem obejrzę.
Znowu cisza. Nagle zza pianina zaczęła wyławiać się sylwetka, a Takashiemu odjęło mowę.
Przed nim stał wysoki, tyczkowaty nastolatek, o długich, tłustych, czarnych włosach. Nie byłoby to nic niezwykłego, gdyby nie jego twarz. Takashi cofnął się do tyłu, kiedy ich oczy się spotkały. Twarz chłopaka była bowiem wykrzywiona, w dziwny sposób zniekształcona. Jedno oko głęboko osadzone, natomiast drugie zakryte przez opadającą brew. Pliczki były w jednych miejscach wklęsłe, a w drugich dziwnie opuchnięte. Nos pokryty brzydkimi bruzdami  a usta krzywo osadzone.
Takashi oniemiał, kompletnie go zatkało. Przełknął jedynie głośno ślinę i zapytał:
- Kim jesteś?
Chłopak prychną, jakby wiedział, że to się stanie.
- Chibita Natsuki. Drugi syn właściciela firmy ,,Chiba Corporation ‘’. Drugi i ten najbardziej niechciany.
Zakończył cicho.
Iwasakiemu odjęło mowę. Bał się zareagować. ,,Takashi weź się w garść! Przecież to ten sam chłopak, z którego chciałeś zrobić gwiazdę’’. Powiedział sobie. ,,Od kiedy to zwykłeś oceniać ludzi po wyglądzie?’’
- Nadal chce pan zrobić ze mnie gwiazdę?
Zapytał chłopak. Mężczyzna otrząsną się lekko, po czym spojrzał w oczy chłopaka.
- Tak. Zostaniesz laureatem nagrody Big Master. Osobiście dopilnuję, by tak się stało.

               
  

2 komentarze:

  1. Ahhh boskie! Wiedziałam, że się nie zawiodę, ponieważ, po pierwsze, jak zawsze pokazałaś swój geniusz pisarski, a po drugie zagłosowałam na dobry pomysł nowego opowiadania :D Już czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, chociażby nawet i rok, bo na pewno będzie równie dobry a może i lepszy :)
    Jedynie doczepię się do tego: "- Nie jestem tego taki pewny. Pańska firma przynosi więcej start, niż zysków."- powinno być "strat" zamiast "start" ; " Jego kochany szef jak zwykle tylko wymagał Skrzywił się po czym wymamrotał słowa pożegnania."- po wymagał chyba zapomniałaś kropki"

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę o wybaczenie w kwestii błędów, jak na początku wspomniałam przepisywałam go o 2 nad ranem i byłam tak padnięta, że nie miałam siły tego czytać. Poza tym
    w kwestii ortografii jestem beznadziejna xD Dziękuję za wskazanie błędów, poprawię je :D
    Naprawdę się cieszę, że rozdział się podobał :) Dziękuję za motywujący komentarz.

    OdpowiedzUsuń