wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 7.






- Gdzieś ty do cholery był?!
Zabrzmiały pretensjonalne słowa Olivera.
Lekko zmieszany Kain pospiesznie przemkną przez drzwi pokoju. Pod ciężkim spojrzeniem Pawia usiadł na kanapie.
- Byłem tylko po swoje rzeczy...
- A więc po zniszczeniu zastawy stołowej postanowiłeś przejść się i zabrać swoje rzeczy?!
- Tak...? Jak już mam tu mieszkać, to chcę mieć się w co ubrać.
Oliver załamał ręce po czym usiadł na jednym z krzeseł.
- Dlaczego tak wybiegłeś z jadalni?
Zapytał już uspokojony nieco książę.
- Nie wiedziałem co zrobić! Nigdy nie byłem postawiony w takiej sytuacji! Wszyscy patrzyliście się na mnie bykiem...
- Ech...- westchnął Oliver - Ojciec nalegał, żebyś zaczął brać lekcje etykiety. Nie możesz się przecież tak ludziom pokazywać.
Kain zrobił urażoną minę. Cóż, wszyscy znali go na obrzeżach miasta i nie narzekali na jego wygląd zewnętrzny.
- Na co mi to? I tak jestem tu tylko do czasu, kiedy uda wam się TO ze mnie wydobyć.
- Ty wiesz, że my nie mamy pojęcia, jak to zrobić? Nasi znachorzy dwoją się i troją, jednak jak dotąd nie znaleźli sposobu na pozbycie się TEGO.
Kain momentalnie zatkało. Spojrzał przestraszonym wzrokiem w kierunku Olivera.
- Co powiedziałeś?
Zapytał cichym, lekko dosłyszalnym głosem.
- To, że nie wiadomo, czy kiedykolwiek TO z ciebie wyciągniemy!
Chłopak kurczowo ściskał swój skromny dobytek.
- I co? Będę musiał zostać tu na zawsze z TOBĄ?!
Ostatnie zdanie nie docierało do jego podświadomości. Nie chciał spędzić reszty życia w charakterze ,,żony,, Pawia. Ustalił sobie, że jak tylko się TEGO pozbędzie poprosi o złotą kartę. Miał nadzieję, że wyjedzie poza stolicę.
- Uwierz, mi też ie uśmiecha się ta ewentualność.
Powiedział najwyraźniej lekko urażony słowami Kaina Oliver.
Nastała chwila ciężkiej ciszy. Każdy patrzył w swoją stronę, jednak po kilku chwilach wzrok Pawia zatrzymał się na trzymanej przez chłopaka stercie.
- To wszystko co masz?
Zapytał lekko zdziwiony małym dobytkiem swojego ,,narzeczonego,,.
- Tak. Nic więcej mi nie potrzeba.
Paw jeszcze raz zlustrował spojrzeniem stertę rzeczy trzymanych przez Kaina. Westchnął tylko cicho i wstał z krzesła.
- Chodź, gdzieś w końcu trzeba to położyć - wskazał na ubrania chłopaka- I tak zamierzałem ci zamówić parę nowych rzeczy, ale na razie możesz chodzić w tym, co masz.
Kain również wstał po czym cichutko udał się w stronę wskazywaną przez Olivera. Pożył zwoje rzeczy na jednej z wolnych półek. Jednak po chwili odwrócił się w kierunku Pawia.
- Co z sypialnią?
- Jaką sypialnią?
- Twoją geniuszu. Gdzie ja mam niby spać?
- Ze mną...
- Chyba śnisz!
- Albo to, albo kanapa.
- To ja wybieram kanapę!
Oliver westchnął.
- Zobaczysz... w nocy sam będziesz mnie prosił, żebym cię wpuścił do łóżka.
- Nie martw się. Ta się na pewno nie stanie.
Kain obrócił się na piecie po czym chciał wyjść z garderoby. Uniemożliwiła mu to jednak jakaś szmata walająca się po podłodze. Chłopak zachwiał się po czym zapewne upadłby na twarde kafelki. Tak się jednak nie stało. Oliver złapał go jednym, płynnym ruchem po czym przyciągnął do siebie.
- Charakterek to ty masz nie zły, na królewskim dworze zginiesz skarbie.
Kain poczuł, że robi się czerwony podczas gdy Oliver wdychał jego zapach.
- Pachniesz jak bułeczki czekoladowe...
- Cóż, jestem częstym bywalcem jednej z piekarni.
Chłopak próbował być niewzruszony, co zresztą wychodziło mu całkiem nie źle. Jednak na wspomnienie piekarnie ,, Ziarenko'' poczuł, że mięknął mu nogi. Piekarnie prowadzili brat i ojciec Alicji. Kain często dorabiał sobie u nich wykonując pierwsze lepsze prace. Poczuł, jak bardzo brakuje mu przyjaciół. Z resztą nie był pewien, że nic im się nie stało po ówczesnej akcji w lesie.
Czuł, jak oplatające go ręce rozluźniają ciasny uścisk. Kain korzystając z okazji wyrwał się całkowicie z uścisku i odskoczył na bezpieczną odległość. Lekko zaczerwieniony odwrócił się pospiesznie i poszedł w kierunku kanapy, która od dziś miała pełnić funkcję łóżka. Usadowił się na miękkich poduszkach i założył nagę na nogę.
- Nie wiem, co ty masz do tej kanapy. Ja dal mnie jest całkiem wygodna.
Paw uśmiechnął się podejrzanie po czym usiadł na jednym  krzeseł. Kain zauważył, że Oliver nałogowo unika tejże oto kanapy.
- Zobaczymy wieczorem...
Powiedział tajemniczo.
- No co ty!
- Będziesz błagał, żebym wpuścił cię do sypialni.
- Przecież ta kanapa nie gryzie, nie mówi, ani nie gwałci! Co jest z nią nie tak!
- Gryźć może nie gryzie... ale...
W tym momencie do pokoju wparował pewien śmieszny, niski człowieczek. Miał na sobie czerwone pantalony sięgające do kolan i zielony kubraczek. Całości dopełniał również zielony tylko, że z czepionym w niego fioletowym piórem kapelusz. Jego małe oczka spoglądały z pulchnej twarzy.
- List dla księcia od króla.
Powiedział wysokim, piskliwym głosem.
- Tak bez pukania?
Zdziwił się Kain.
- Teraz widzisz, dlaczego zamykam drzwi.
- A co by pan zrobił, gdybyśmy teraz byli, w trakcie stosunku? Nadal by pan tu stał jak ten kołek i podziwiał co to Książę ze swoim narzeczonym wyczynia?!
Zapytał trochę podirytowany Kain. Nie, żeby chciał dowiedzieć się, czego to kanapa z człowiekiem nie robi, po prostu dziwne wydawało mu się po prostu wpadanie do książęcej komnaty. To mogło by podchodzić pod znieważanie.
- Ja tylko dostarczam polecone na rozkaz króla.
Powiedział wyraźnie zmieszany. Zresztą nie tylko on. Mina Oliver przechodziła z zaskoczonej w lekko przerażoną i na odwrót. W końcu jednak zaczerwienił się i zakrył twarz ręką.,,Ciekawe'' Przemknęło Kainowi przez myśl.
Dostawca zostawił kopertę na stolę po czym pośpiesznie wyszedł.
- Ojciec pisze do ciebie listy nawet w twoim własnym domu? Nie macie do siebie chyba aż tak daleko?
Oliver wciąż lekko różowy na twarzy otworzył kopertę.
- W brew pozorom tak. Zanim on by się tu pofatygował to minęło by dobre piętnaście minut, byłoby jeszcze gorzej, gdyby on przyłapał nas w trakcie stosunku.
Teraz to Kain zrobił się czerwony po same uszy. Z lekka nerwowo usiadł na gadająco-gwałcącej kanapie.
- To co pisze tatuś?
Zapytał odwracając głowę. Oliver uśmiechną się pod nosem, jednak nic nie powiedział.
- Chce abyś zaczął się uczyć etykiety...
- Chyba śni!
- ...i to od zaraz.
Paw dokończył zdanie i właśnie w tym momencie do pokoju wszedł orszak najdziwniejszych ludzi, jakich Kain w życiu widział.

   
 
  

4 komentarze:

  1. słodki rozdział, bardzo się miło czytało a chłopak mnie po prostu urzekł.Jest taki słodki i ma świetny charakter :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też bym zamyka|a drzwi jakby mi taki przeszkadzać wchodzi| bez pukania:) Ch|opaki mają charakterki nie ma co:) ciekawe czy jednak Kain do niego przyjdzie ja zapowiada O|iver. Niestety na to trzeba czekać, mam nadzieję że nie d|ugo jednak :) I |ekcja etykiety oby nie namota|i za bardzo,
    Notka bardo mi się podoba|a dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. odcineczek ciekawy jeden drugiemu dogryza jak może czekam na następną część

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zapowiada ^^ Strasznie mnie zaintrygowało to COŚ ;p nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów... i wyjaśnienia tej kwestii.... i rozwinięcia relacji między Pawiem i Kainem...
    No, i ogólnie weny życzę xD

    Pozdrawiam,
    Koefi

    OdpowiedzUsuń